Jak nie przytyć w święta?

24.12.2017

Jak nie przytyć w święta?

Tradycyjne polskie święta to przede wszystkim… siedzenie przy stołach uginających się od przeróżnych potraw. A wszystko tak kusi – jak więc można czegoś nie spróbować? Pochłaniamy kolejny kawałek ciasta z kołaczącą się z tyłu głowy myślą: po świętach waga znów oszaleje! Jak zatem spędzić ten czas, aby świąteczne obżarstwo nie spędzało nam snu z powiek na myśl o sylwestrowej kreacji?

Najłatwiej byłoby po prostu… nie obżerać się. Szkoda tylko, że to rada jest tak bardzo ogólna i właściwie ma się nijak do rzeczywistości. Przecież święta są od świętowania, warto więc trochę wyluzować i skosztować potraw, które przyrządza się raz do roku. Oczywiście wszystko z głową.

Przygotuj się

Przygotowania swojego organizmu warto rozpocząć już przed świętami – jeśli jeszcze nie praktykujemy takiego rozwiązania to warto zacząć – codziennie rano po wstaniu i przed pójściem spać wypijmy szklankę ciepłej wody z cytryną. Obudzi to żołądek, wspomoże trawienie, może zapobiec wzdęciom brzucha. Kolację wigilijną zacznij przede wszystkim od zupy – w zależności od rodzinnych tradycji, albo grzybowej albo barszczyku z uszkami. Wypełniony ciepłą zupą żołądek zmieści mniej ciężskostrawnych potraw, po które sięgniemy później.

Zmniejsz kaloryczność

Czy wszystkie potrawy wigilijne muszą być tak „ciężkie”? Oczywiście, że nie. Możemy zminimalizować ich wartość kaloryczną bardzo szybko, a co najważniejsze, bez uszczerbku na ich wyjątkowym smaku. Pierogi? Zrezygnujmy ze skwarków. Ryby? To doskonałe źródło zdrowych tłuszczy, witamin i kwasów, ale możemy uczynić je niezwykle kalorycznym daniem, jeżeli usmażymy je w panierce. Podawajmy więc ryby duszone i gotowane. Dobrze doprawione będą tak samo pyszne, a jednocześnie dużo bardziej zdrowe.

Warto również zaskoczyć domowników czy gości czymś zdrowym. Nie namawiamy do zamieniania wszystkich potraw na ich zdrowsze odpowiedniki, ale niech na stole stoi przynajmniej jedna zdrowa rzecz w trakcie świąt, którą możemy spokojnie zjeść bez wyrzutów sumienia. Jeśli nie mamy ochoty na kombinacje z nowymi przepisami, podajmy na półmiskach kawałki ogórka, papryki, rzodkiewek, a obok w miseczce sosy przygotowane na bazie jogurtu naturalnego, np. z czosnkiem lub ziołami.

Jedz powoli, pij z umiarem

Siadając do posiłku, nie spieszmy się z jedzeniem. Delektujmy się smakiem i dokładnie przeżuwajmy kolejne kęsy. W efekcie zjemy mniej i szybciej poczujemy uczucie sytości.

Nie zapominajmy też, że kalorie znajdujące się w płynach, często niepostrzeżenie trafiają do naszej diety. Słodkie napoje gazowane i soki owocowe mogą zawierać ich nawet ponad 400 w jednym litrze. Najlepiej zatem, aby podstawowym płynem, który gasi pragnienie była woda – w czystej postaci, lub lekko słodzonej naturalnym sokiem. Oczywiście, kompot wigilijny to podstawa. Wypijmy jednak dwie, trzy szklanki, a nie cały dzbanek – to, że jest domowy, nie znaczy, że nie może mieć tony cukru.

Pamiętaj też, że napoje alkoholowe to źródło dodatkowej energii – 1 g czystego etanolu dostarcza aż 7 kcal! Jeśli alkohol łączy się ze słodkimi sokami i syropami kaloryczność dodatkowo wzrasta. Ponadto spożywanie alkoholu sprzyja magazynowaniu tłuszczu. A więc w prostym przeliczeniu, jeden, czy dwa kieliszki wina są w porządku, ale siedem to już konkretna liczba kalorii.

Aktywność to podstawa

Ostatni posiłek zjedzmy 2-3 godziny przed snem. Kiedy śpimy aktywność organizmu, a tym samym również zapotrzebowanie kaloryczne jest najniższe. Jeśli tuż przed snem w menu znajdzie się spora porcja kalorii, organizm nie będzie miał okazji spożytkować ich na bieżąco. Szybko zmagazynuje wówczas taką nadwyżkę energii, głównie w postaci tłuszczu.

Warto też pamiętać, że święta nie powinny być czasem, który spędzamy wyłącznie przy stole. Wybierzmy się na łyżwy czy spacer – godzina spaceru na świeżym powietrzu doskonale wpłynie na samopoczucie i dodatkowo pozwoli spalić ok. 200 kcal, czyli mniej więcej tyle, ile pochłoniemy, zjadając barszczyk z uszkami i porcję piernika.

I na zakończenie, nie przesadzajmy też w drugą stronę. Umiar jest w porządku, ale głodzenie się i zabranianie sobie skończy się w najlepszym przypadku złym samopoczuciem, a w najgorszym – atakiem obżarstwa, w trakcie którego pochłoniemy pięć razy więcej!

  • kg
Najnowsze artykuły