24.06.2018
Rozmawiamy z najpiękniejszą dziewczyną na Śląsku
Katarzyna Gwara: Zostałaś Miss Śląska. Jaka była droga do tego tytułu? Czy od zawsze marzyłaś o modelingu?
Dominika Ociepa: Właściwie nie. Nigdy wcześniej nie wiązałam swojej przyszłości z modelingiem. Zdarzało mi się oglądać jakieś pokazy, czy śledzić aktualne trendy, ale nie myślałam o tym w kategorii zawodu. W grudniu wraz z grupą znajomych oglądaliśmy transmisję z wyborów Miss Polski. Zaczęli mnie namawiać i przekonywać, że też powinnam wziąć udział. Pomyślałam: dlaczego nie? Okazało się, że castingi do wyborów regionalnych są w styczniu. Postanowiłam pojechać – nie wspominając jednak nic nikomu, nawet rodzicom. Kilka osób poinformowałam dopiero po tym, jak dowiedziałam się, że się zakwalifikowałam.
KG: …czyli debiut i od razu sukces. Jaka była atmosfera w trakcie waszych spotkań, jak i samego finału? Wiele słyszy się o zawiści i wzajemnym uprzykrzaniu sobie życia…
DO: Od kwietnia co dwa tygodnie miałyśmy spotkania weekendowe w Tychach, a w maju co weekend. Nie miałyśmy typowego zgrupowania. Jednak mimo to mocno się ze sobą zżyłyśmy. Trafiłam na bardzo zgarną i uprzejmą grupę. Wszystkie nawiązałyśmy kontakt, wzajemnie się wspierałyśmy. Nie było mowy o żadnej niezdrowej rywalizacji. Nie ukrywam, że właśnie toksycznej atmosfery obawiałam się najbardziej. Na szczęście z niczym takim się nie spotkałam. Nie było żadnych tak zwanych „trudnych charakterów”, dla których liczyło się tylko zwycięstwo. Każda z dziewczyn była nastawiona przyjaźnie do innych.
KG: Sam finał to pewnie ogromny stres, zwłaszcza dla debiutantki.
DO: Rzeczywiście, dwa pierwsze wyjścia były dla mnie ogromnym przeżyciem. To było moje pierwsze zetknięcie się z wybiegiem i sceną. Nie miałam żadnego doświadczenia. Na szczęście po drugim wyjściu
emocje opadły, przyszła radość i zaczęłam czerpać przyjemność z tego wydarzenia.
KG: A moment ogłoszenia wyników?
DO: Wszystko działo się tak szybko… Usłyszałam, że wyczytują mój numer i chyba nawet nie dotarło do mnie, że zostałam Miss Śląska. Oczywiście automatycznie wyszłam na scenę, ale cała euforia przyszła później. Było to dla mnie zaskoczenie, bo nie nastawiałam się na wygraną. Należę do osób, które wolą do czegoś podejść
na spokojnie, a później mile zaskoczyć, niż nastawić się, a później rozczarować.
KG: Czy teraz zamierzasz iść w kierunku modelingu?
DO: Chciałabym spróbować swoich sił w tej dziedzinie, jednak nie będę ślepo podążać w tym kierunku. Priorytetem jest dla mnie nauka. Studiuję na czwartym roku prawa na Uniwersytecie Śląskim. Od razu po wyborach miałam sesję i zaliczenia. Nawet nie miałam czasu nacieszyć się wygraną, bo musiałam siąść do książek. W ciągu czterech dni miałam trzy egzaminy. Gdy wszystko uda mi się pozdawać to owszem pomyślę nad modelingiem. Moja przygoda dopiero się zaczyna – dostałam się do półfinałów, które odbędą się 29 czerwca. To właśnie podczas nich wyłonione zostaną dziewczęta, które trafią do finału Miss Polski – czas pokaże, jak się wszystko potoczy. Wiem jedno – studia przede wszystkim. Będę starała się wszystko ze sobą pogodzić.
KG: Twoja figura to zasługa genów, diety, ćwiczeń?
DO: Zdecydowanie genów. Moja mama jest szczupła i wysoka. Nie stosuję żadnych diet i… co tu dużo mówić, jestem łakomczuchem! Jem wszystko na co mam ochotę. Szaleję na punkcie makaronów i kuchni włoskiej. Niczego sobie nie odmawiam – właściwie to… jedzenie jest dla mnie na pierwszym miejscu. Wybory więc nie
wiązały się z żadnymi wyrzeczeniami. Oczywiście lubię też być aktywna i nie spędzam całego życia na kanapie – to pewnie też nie pozostaje bez wpływu na moje ciało.
KG: Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów.