Uratowali odciętą rękę

26.01.2020

Uratowali odciętą rękę

Lekarze pracujący w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny uratowali rękę pana Wiesława, odciętą przez piłę tarczową. Medycy podjęli się bardzo skomplikowanej operacji, mimo że rokowania nie były najlepsze. – Do szpitala zostałem przyjęty z adnotacją mówiącą o całkowitej amputacji ręki. Lekarze z Parkitki dokonali więc cudu. Jestem im niesamowicie wdzięczny – wspomina pacjent.

To był jeden z ostatnich wrześniowych dni. Pan Wiesław – o ironio – edukuje innych w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Do jego obowiązków należy również sprawdzanie stanu maszyn znajdujących się w różnych zakładach. Był akurat na kontroli w jednej z firm w Blachowni. – Sprawdzałem akurat piłę tarczową i wtedy doszło do wypadku. Urządzenie wciągnęło mi lewą rękę, a ostrze ją odcięło. Natychmiast straciłem kontakt z rzeczywistością. Nie wiem, co się wokół mnie działo. Nie wiem, jak doszło do wypadku. Być może zgubiła mnie rutyna? – zastanawia się. Świadkowie zdarzenia natychmiast wezwali pogotowie. – Już w karetce dotarło do mnie, że mogę stracić praktycznie całą rękę. Ratownicy stwierdzili, że nawet, jeśli ktoś podejmie się operacji to prawdopodobnie nie w Częstochowie – dodaje.

Pan Wiesław trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, gdzie zabezpieczono ranę i uciętą rękę. – Do szpitala zostałem przyjęty z adnotacją mówiącą o całkowitej amputacji ręki – wspomina. Pan Wiesław pogodził się z faktem, że straci rękę. Decyzja lekarzy była jednak inna. Pięciu medyków pod przewodnictwem doktora Bartłomieja Bednarka, ortopedy i traumatologa, podjęło się operacji. Stanęli przed ogromnym wyzwaniem – musieli precyzyjnie połączyć żyły, ścięgna, naczynia, nerwy, kości. Operacja wymagała olbrzymiej precyzji i skupienia całego zespołu. – Uraz przedramienia był bardzo rozległy. Uszkodzone były między innymi tkanki miękkie, do tego doszło otwarte złamanie kości – mówi doktor Bartłomiej Bednarek. – Udało się jednak zebrać zespół, który dokonał rekonstrukcji naczyń, ścięgien i kości. Pacjent przeszedł dwie operacje. Pierwsza trwała ponad trzy godziny. Zastosowaliśmy podczas niej stabilizację zewnętrzną, która pozwoliła na czasowe zespolenie ręki i wygojenie tkanek miękkich. Po pięciu tygodniach przeprowadziliśmy reoperację, czyli zamianę na zespolenie wewnętrzne. W operacji uczestniczyli również chirurdzy naczyniowi, którzy zespolili uszkodzoną tętnicę promieniową. Aktualnie pacjent jest w trakcie rehabilitacji. Oczywiście jest przed nim długa droga do odzyskania pełnej sprawności, którą osiąga się żmudnymi ćwiczeniami. Jednak wszystko idzie w dobrym kierunku. Na ten uraz, którego doznał pacjent, efekt jest bardzo zadowalający – podkreśla doktor Bednarek. – Nie dokonaliśmy niczego nadzwyczajnego. Po prostu wykonaliśmy swoją pracę – dodaje skromnie.

Pan Wiesław nie ukrywa, że jego zdaniem lekarze z Parkitki dokonali dzieła na skalę ogólnopolską. – Doktor Bartłomiej Bednarek pod przewodnictwem, którego odbywała się operacja, dokonał cudu. Jestem przekonany, że gdyby taki zabieg był przeprowadzony w którejś ze śląskich klinik, mówiono by o nim w całym kraju. Nie mamy świadomości, że w częstochowskich szpitalach również pracują w nich świetni specjaliści. Niewiele brakowało, żebym nie miał tej ręki. Teraz mam normalne czucie, mogę nią normalnie poruszać. Jestem niesamowicie wdzięczny wszystkim lekarzom. Należą im się ogromne słowa uznania. To, czego dokonali to prawdziwy majstersztyk – podsumowuje pan Wiesław.

  • Katarzyna Gwara
Najnowsze artykuły