Z wielkim żalem żegnamy naszego kolegę…

15.06.2018

Z wielkim żalem żegnamy naszego kolegę…

Ta wiadomość wywróciła nasz świat do góry nogami – choroba pokonała naszego redakcyjnego kolegę Dariusza Fiuty. Pogrzeb odbędzie się w sobotę (16 czerwca) o godzinie 11.00 na cmentarzu świętego Rocha.

Ikona częstochowskiego dziennikarstwa

Darek ze światem częstochowskich mediów związany był od połowy lat osiemdziesiątych. Wtedy też zadebiutował „niemieckimi” artykułami na łamach prasy krajowej. Pierwsze napisał wspólnie z młodym, niezwykle zdolnym asystentem Uniwersytetu Śląskiego Romkiem Kochnowskim. W kilku gazetach ukazały się dość duże, jak na możliwości tych pism, prace z zakresu problematyki niemieckiej i stosunków polsko-niemieckich ich autorstwa. Jak sam podkreślał, cieszył się z tego, jak mały chłopiec – poważne artykuły w poważnych pismach w wieku 23-25 lat to też była poważna sprawa. Po jakimś czasie rozpoczął współpracę z Życiem Częstochowy. W latach 1992–1993 Darek pełnił rolę redaktora naczelnego. Zasmakował w reportażu. Pisał dużo i na różne tematy. Stał się ikoną częstochowskiego dziennikarstwa.

Powrót do „Życia…”

W roku 2012 jego życie posypało się. Czuł się coraz gorzej, zaczął tracić siły. Okazało się, że przyczyną jego złego samopoczucia był rak… A w raku najważniejszą sprawą jest wykrycie choroby w pierwszym etapie – jemu zdiagnozowano w ostatnim. Przeszedł operację, liczne chemioterapie. Było źle… Lekarze otwarcie mówili, że zostało mu kilka miesięcy życia. W tragicznym – wręcz agonalnym stanie – trafił do hospicjum… Nie dał się jednak chorobie, po trzech miesiącach walki opuścił hospicjum. W okresie wakacyjnym w roku 2014 zapukał do naszej redakcji. Wszedł o kulach z chustą na głowie. Już na pierwszy rzut oka widać było, że choroba wykańcza jego organizm… Chciał wrócić do pracy. Chciał pisać, robić wywiady, tworzyć felietony i reportaże. Chciał być aktywny i chciał wciąż działać – jak sam mówił – szkoda życia na chorobę i nicnierobienie. Nie zastanawialiśmy się ani przez moment – to przecież ikona częstochowskiego dziennikarstwa. I tak oto rozpoczęła się nasza wspólna przygoda… Przygoda, bo znajomość z Darkiem nie ograniczała się jedynie do pracy. W krótkim czasie stał się sercem naszego zespołu. Można byłoby się zastanawiać po co właściwie chce pracować? Dlaczego nie koncentruje się na walce o zdrowie? Dla Darka ta praca była formą walki o normalność. Skoro pisał zawsze to czemu, jakaś głupia choroba miałby to zmienić? Rak, jaki rak…? Kto by się nim przejmował. Lekarze swoje, a Darek swoje… Uśmiechnięty i życzliwy, nigdy nie mówił “nie”. Gdy trzeba było “zrobić materiał”, przeprowadzić wywiad, czy porozmawiać z czytelnikiem zawsze był pierwszy. Mimo że w tym zawodzie przepracował kilkadziesiąt lat, widać było, że dziennikarstwo sprawia mu ogromną przyjemność. Była to wręcz chodząca encyklopedia – niezwykle inteligentny, z ogromną wiedzą i doskonałą pamięcią. Jego konikiem była historia. To właśnie za sprawą pisanych przez niego felietonów mogliśmy odbywać podróże w przeszłość. Jego teksty były tak hipnotyzujące, że wręcz nie można było się od nich oderwać. Zawsze czekaliśmy na nie z niecierpliwością – tak… uwielbialiśmy je czytać, zawsze od nich zaczynaliśmy lekturę gazety. Dlaczego? Bo to były prawdziwe perełki. Tworzył je nie tylko dlatego, że potrafił doskonale pisać. Miał też wyjątkowy talent do wynajdowania ciekawych tematów. Darek był też znakomitym rozmówcą – słuchał, zadawał pytania, dociekał… Niezwykle przyjazny dla ludzi i obdarzony dużym poczuciem humoru, które… nie opuszczało go nawet w cięższych momentach. To właśnie przez nie zdarzało się, że zapominaliśmy o jego chorobie. Czasem jednak rak dawał o sobie znać. Darek podupadał na zdrowiu, ale nie załamywał się. Nawet jeśli przez kilka tygodni nie przychodził do redakcji to później wracał w pełni sił, z ogromną chęcią do pracy. Mobilizował nas wszystkich do działania. A swoją dobrocią i szczerym uśmiechem potrafił rozładować stres, który jest nieodłącznym elementem naszej pracy.

Przed tygodniem kolejny raz wylądował w szpitalu. Myśleliśmy, że będzie tak, jak zwykle – podleczą go i do nas wróci. Sam też na to liczył – twierdził, że jak go trochę „naprawią” to zamelduje się w redakcji. I na to właśnie czekaliśmy… Nieraz pokazał już przecież swoją siłę, wolę walki i ogromną chęć do życia… Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Rzeczywistość okazała się jednak okrutna… W środę późnym wieczorem dowiedzieliśmy się, że Darek odszedł od nas na zawsze…

 

Będzie nam Ciebie Darku brakowało…

Wielogodzinnych rozmów, cennych rad, trafionych pomysłów i szczerego uśmiechu…

  • kg
Najnowsze artykuły