Zakaz handlu zostanie wydłużony?

14.10.2018

Zakaz handlu zostanie wydłużony?

Zakaz handlu również w soboty? To możliwe! NSZZ „Solidarność” twierdzi, że przepisy wymagają nowelizacji i domaga się zmian. Chce, aby zakaz handlu rozpoczynał się w sobotę o 22:00, a kończył w poniedziałek o 5:00 rano.

Doba mając 31 godzin

Od wejścia w życie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele minęło niecałe pół roku. – Obecnie nadal trudno o jednoznaczną ocenę tego, jaki to miało wpływ na handel w tym okresie. Ocena cały czas jest zaburzona przez samą konstrukcję ograniczenia w bieżącym roku – ponieważ dopóki nie obejmuje ono wszystkich niedziel, bardzo trudno jest w pełni ocenić jego wpływ na branżę – informuje Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Sygnały docierające do instytucji wskazują wyraźnie, że w najmniejszych sklepach, które mogą być prowadzone przez samego właściciela obroty w niedziele niehandlowe co prawda rosną, ale przez agresywne kampanie zagranicznych dyskontów reklamujących się przed weekendem obroty w tych sklepach w piątki i soboty spadają tak bardzo, że niedzielny wzrost nie jest w skompensować strat z poprzednich dni. I mimo że efekt zakazu handlu w niedziele nie jest jeszcze znany, „Solidarność” już domaga się zmian. Pod koniec września skierowała do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pismo z prośbą o nowelizację ustawy. Wśród propozycji jest rozszerzenie zakazu handlu o część soboty i poniedziałku. Zgodnie z propozycją pomysłodawców sklepy miałyby być zamykane w sobotę po godzinie 22:00, a otwierane były dopiero w poniedziałek o 5:00. Skąd takie rozwiązanie? „S” twierdzi, że w ten sposób będzie można walczyć z właścicielami sklepów, którzy przed niedzielą handlową zamykają sklepy w sobotę o godz. 24, a otwierają zaraz po północy z niedzieli na poniedziałek. Zdaniem pomysłodawców takie rozwiązanie nie uderzy w klientów. Może jedynie wpłynąć na ograniczenie kupowania alkoholu przez osoby agresywne i pijane. Pomysł budzi ogromne kontrowersje. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji zwraca uwagę na to, że za sprawą takiego rozwiązania osoby pracujące w handlu miałyby wydłużoną dobę pracowniczą do 31 godzin. Według pracodawców takie traktowanie jednego sektora jest dyskryminacją wobec innych. Co ciekawe, minister Elżbieta Rafalska przyznaje otwarcie, że prace nad nowelizacją ustawy trwają i część propozycji „Solidarności” z pewnością zostanie uwzględniona.

Franczyza na cenzurowanym

„S” domaga się również doprecyzowania przepisów dotyczących między innymi sklepów działających na podstawie franczyzy. – Wskazuje się tam: „franczyzobiorcy są objęci zakazem o którym mowa w Ustawie, ponieważ prowadzą działalność gospodarczą na cudzy rachunek”. Jest to stwierdzenie wprowadzające w błąd oraz pokazujące kompletne oderwani autorów tego pisma od realiów rynku – podkreśla Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu. – Tego typu zarzuty wynikają jedynie z braku wiedzy i zrozumienia, czym naprawdę są systemy franczyzowe. Każdy sklep działający we franczyzie, to działający na własny rachunek polski przedsiębiorca, który płaci podatki w Polsce – wyjaśnia. Jego zdaniem, uderzenie we franczyzę umocni i tak silną już przewagę dyskontów. Małe sklepy mogą konkurować z dyskontami, bo łączą się w grupy zakupowe i sieci franczyzowe. – W przypadku zamawiania większej ilości towarów wzrastają możliwości negocjacyjne, w grupie można zaopatrzyć się w lepszych cenach niż w pojedynkę. Franczyza to nie tylko ceny ale i know how, szkolenia i wsparcie marketingowe. Należy bardzo wyraźnie podkreślić, że każdy przedsiębiorca działający w ramach franczyzy działa na własny rachunek, co między innymi potwierdza fakt, że ponosi on ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej. Wszelkie tezy sugerujące, że franczyzobiorcy prowadzą działalność na cudzy rachunek mijają się z prawdą – podsumowuje.

  • Katarzyna Gwara
Najnowsze artykuły