Literacki debiut. Z Mają Opiłką rozmawiamy o „Czarnym żałobniku”

30.03.2024

Literacki debiut. Z Mają Opiłką rozmawiamy o „Czarnym żałobniku”

Gdyby rok temu ktoś powiedział, że napiszę książkę, która zostanie tak świetnie przyjęta, pewnie bym nie uwierzyła – mówi Maja Opiłka, autorka kryminału „Czarny żałobnik” i zapowiada, że to dopiero początek przygody z pisaniem. Zachęcamy Was do przeczytania naszego wywiadu z autorką, która zdradziła nam, jak wyglądał proces tworzenia „Czarnego żałobnika” i czy możemy spodziewać się kolejnych części.

Paula Nogaj: W lutym zadebiutowała Pani książką „Czarny żałobnik”. Skąd pomysł na napisanie kryminału?

Maja Opiłka: Zawsze interesowała mnie ta tematyka. Czytam bardzo dużo kryminałów i w pewnym momencie postanowiłam spróbować swoich sił w tym temacie, stworzyć coś własnego. Te początki nie były łatwe – pierwszym dwóm powieściom czegoś brakowało i nie udało się ich wydać. Wysyłałam je między innymi do tego samego wydawcy, któremu spodobał się „Czarny Żałobnik”, czyli trzecia książka, którą napisałam. Sprawdziło się w tym przypadku powiedzenie „Do trzech razy sztuka”.

PN: Pochodzi Pani z okolic Częstochowy, tutaj Pani pracuje, ale bohaterów swojej powieści umieściła Pani w Warszawie. Dlaczego akurat tam?

MO: Chyba po prostu fabuła pasowała mi do dużego miasta, gdzie sporo się dzieje. Mamy jednak dwoje bohaterów, z czego jeden pochodzi ze Śląska i w drugiej części właśnie tam przeniesie się akcja, więc będzie coś bardziej „naszego”.

PN: A więc możemy spodziewać się drugiej części. Czy zaczynając tę historię, planowała Pani, że będzie ciąg dalszy?

MO: To wszystko zależy od czytelników i od tego, jak bardzo im się spodoba ta historia. Na ten moment wiem, że polubili „Lisa” i „Ostrą”. Bardzo dużo osób pyta o kolejne części, więc na pewno będzie druga. Czy będzie trzecia? Z pewnością coś bohaterowie wymyślą.

PN: O czym jest więc „Czarny żałobnik”?

MO: W tej historii mamy dwójkę bohaterów o silnych charakterach – prokurator Alicję Ostrowską i komisarza Adama Krugera, zwanego ,,Lisem”. Akcja zaczyna się od znalezienia ciała osoby, która została zamordowana w dość brutalny sposób. Jakby tego było mało, zwłoki podrzucono na placu zabaw. Sprawca tym samym pokazuje, że zaczyna się zabawa, mroczne podchody. Natomiast głównym motywem, który przewija się przez cała książkę, jest zabójstwo średniowiecznymi metodami. Mamy tutaj do czynienia z wyjątkowo przebiegłym oraz inteligentnym sprawcą zabójstw. Nie bez znaczenia w powieści są relacje międzyludzkie. Będą miały bardzo duże znaczenie i choć początkowo może się wydawać, że ofiar nic nie łączy, to łączy je całkiem sporo. Mamy tutaj motyw niewierności i zdrad, przewija się też temat handlu ludźmi. To kryminał, który porusza dużo trudnych tematów.

PN: Skąd zatem tytuł książki?

MO: Czarny żałobnik to motyl, którego umaszczenie jest czarno-granatowe, więc właśnie takie żałobne. Pasował mi bardzo do motywu i całej tej historii. Ma on ogromne znaczenie dla sprawcy, który podrzuca te motyle pod ciała każdej z ofiar. To jego charakterystyczny znak, swojego rodzaju podpis.

PN: A jak wygląda u Pani proces tworzenia? Czy przed samym pisaniem ma Pani już zaplanowaną całą fabułę i rozwój wydarzeń?

MO: U mnie planowanie się nie sprawdza. Kiedy coś sobie próbuję zaplanować, nie potrafię się tego trzymać. Pomysły same do mnie przychodzą i często te nowe są lepsze, niż te na kartce, które wcześniej sobie wypisałam. Pozwalam sobie oddać los bohaterom i niech oni sami sobie piszą tę historię przez moje palce. Oczywiście mam pewien zarys – muszę się czegoś trzymać, określić wątki, które chcę poruszyć. Nie tworzę natomiast dokładnego planu.

PN: Jak długo zajęło napisanie „Czarnego żałobnika”?

MO: Pisaniem tej książki zajęłam się w momencie, w którym postanowiłam się przebranżowić, coś w swoim życiu zmienić. Byłam dietetykiem, prowadziłam swój gabinet. Teraz pracuję w prokuraturze. I w tym okresie pomiędzy zamknięciem własnego interesu, a rozpoczęciem nowej pracy, zaczęłam pisać. Stworzenie losów bohaterów tej powieści zajęło mi około dwóch miesięcy.

PN: Skąd więc pomysł na pracę w prokuraturze?

MO: Ja od dawna interesowałam się prawem, planowałam nawet iść na studia prawnicze. Życie potoczyło się inaczej i ukończyłam dietetykę. Jednak ciekawość tego, jak wygląda praca w prokuraturze, przetrwała. W końcu dostałam możliwość stażu, a później propozycję pracy. Z pewnością obserwacja funkcjonowania prokuratury „od kuchni” pomoże mi przy tworzeniu kolejnych książek. Pisząc „Czarnego żałobnika” trochę się obawiałam, że nie przedstawię prokuratury w sposób, w jaki ona faktycznie funkcjonuje. Ze względu na to, iż nie miałam styczności z tą branżą, a wszystkie informacji zdobywałam z internetu, książek… Mam również znajomych policjantów czy adwokatów i to właśnie z nimi pewne rzeczy konsultowałam, dopytywałam i mogłam liczyć na ich pomoc. Sięgałam też po książki z dziedziny medycyny sądowej czy te o średniowiecznych metodach tortur. Wszystko po to, by jak najwierniej oddać tę „kryminalną” rzeczywistość. Muszę też przyznać, że wiele dała mi praca z redaktorką już na etapie wydawniczym. Nie ingerowała w mój pomysł i przedstawioną historię, ale podpowiadała, które fragmenty rozwinąć, by były atrakcyjniejsze dla czytelnika.

PN: A czy tworząc postaci wzorowała się Pani na kimś z życia, nadawała im cechy osób z bliskiego otoczenia?

MO: Główni bohaterowie książki to całkowicie wymyślone postacie, w pełni oparte na mojej wyobraźni. Są jednak bohaterowie drugoplanowi, którzy posiadają cechy osób z mojego otoczenia. To na przykład aspirant sztabowy Bereś – wielka gaduła, która wszystko o wszystkich wie. Jest też podkomisarz Bielik, w której odnajduję nawet kilka swoich cech.

PN: Zakończenie książki nie jest oczywiste, zaskakuje. Czy trudno było wprowadzić takie elementy, które wprowadzają zawiłości, a czytelnika wodzą za nos?

MO: Ja uwielbiam zawiłe kryminały, więc starałam się, by i moja książka była zawiła i nieoczywista. Czy mi to wyszło? Myślę, że tak. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że faktycznie niewiele osób domyśliło się, kim jest sprawca.

PN: A czy Pani nowi współpracownicy – prokuratorzy – czytali już „Czarnego żałobnika”?

MO: Część z nich już przeczytała – nie mieli uwag, książka się im podobała i została przyjęta w bardzo ciepły sposób. Jeden z prokuratorów zapisał sobie nawet pewne fragmenty, bo te bardzo go rozbawiły. Przyznam, że pochlebne komentarze osób związanych ze środowiskiem prokuratorskim to z pewnością bardzo dobra recenzja i chyba największy komplement. Dużo osób przyznało, że akcja jest wciągająca i całość czyta się bardzo szybko. Na tym też mi zależało – dlatego rozdziały są krótkie, brak też rozległych opisów.

PN: A czy pojawiły się jakieś negatywne komentarze? Jeśli tak, to jak sobie Pani z nimi radziła?

MO: Wychodzę z założenia, że każdy z nas lubi coś innego, więc nie da się stworzyć czegoś, co przypadnie do gustu wszystkim. Z takich konstruktywnych uwag można naprawdę dużo wyciągnąć – nabierać doświadczenia i nie powielać pewnych błędów. Oczywiście pojawiały się też błahe negatywne komentarze niezawierające żadnego wyjaśnienia. Ale tych w zupełności nie biorę do siebie.

PN: Ma Pani swoich ulubionych autorów? Czy na kimś się Pani wzoruje?

MO: Staram się wypracowywać swój własny, oryginalny styl, ale ulubionych autorów, rzecz jasna, mam. Wśród nich jest na pewno Maciej Siembieda – dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem i autor naprawdę świetnych książek: „444”, „Zabójczy pocisk. Polska krew”, „Gambit” czy „Katharsis”.

PN: Pisze już Pani kolejną część „Czarnego żałobnika”. Czy możemy już zdradzić, co wydarzy się w tej książce?

MO: Wydarzy się z pewnością bardzo dużo. Kolejna część do przede wszystkim nawiązanie do przeszłości głównych bohaterów – Ostrej i Lisa. Zresztą już sam epilog „Czarnego żałobnika” wskazuje na to, o czym będzie kolejna książka. Odpowie przede wszystkim na pytanie o to, czy Lis Kruger miał coś wspólnego z wcześniejszymi zabójstwami. Będzie też sporo o handlu ludźmi. Ale tak, jak mówiłam wcześniej – nie mam dokładnego planu, więc znaczna część tej opowieści wyklaruje się dopiero w momencie, kiedy siądę do komputera i zacznę pisać.

PN: Nasi czytelnicy z pewnością chcieliby już zapoznać się z historią „Czarnego żałobnika”. Gdzie zatem można kupić tę książkę?

MO: Tak naprawdę w większości księgarni – w Empiku, w Świcie Książki czy w Taniej Książce. Można ją też zamówić online. Jest też dostępna w wersji elektronicznej czy w formie audiobooka – czytana przez Sebastiana Misiuka. W kwietni ruszamy też ze spotkaniami autorskimi. Jedno z pewnością odbędzie się w hotelu Arche i to już w 22 maja. Pozostałe zaś w pobliskich miejscowościach. Jak tylko ustalimy wszelkie szczegóły. Podam dokładne daty do wiadomości.

  • red.
Najnowsze artykuły