Ile jest Unii w Częstochowie?

25.12.2023

Ile jest Unii w Częstochowie?

Przebudowa gierkówki, modernizacja linii tramwajowej, nowoczesny oddział chirurgii onkologicznej na Parkitce… to wszystko inwestycje, które stały się możliwe dzięki środkom unijnym. Mimo to w Częstochowie o Unii Europejskiej mówi się coraz mniej. Czym jest więc dla nas członkostwo w UE, odkąd fundusze pozostają zablokowane?

Częstochowa Unią stoi

Członkostwo Polski w Unii Europejskiej w perspektywie lokalnej bardzo często upraszcza się, sprowadzając je jedynie do unijnych funduszy. Nie da się jednak ukryć, że od 2004 roku Częstochowa pozyskała ponad 1,5 mld złotych dofinansowania. Dzięki temu udało się nie tylko zmodernizować Aleje, przeprowadzić prace remontowo-konserwatorskie na Jasnej Górze, ale też przebudować DK-1 czy doprowadzić tramwaj na Błeszno. Wszystkie najważniejsze inwestycje w mieście były możliwe właśnie dzięki tym funduszom. – Trudno byłoby znaleźć dzisiaj projekt infrastrukturalny, który był realizowany na terenie naszego miasta po 2004 roku bez dotacji unijnej – podkreśla zastępca prezydenta miasta Piotr Grzybowski, który przez wiele lat był naczelnikiem Wydziału Funduszy Europejskich i Rozwoju Urzędu Miasta. Bez wątpienia jednak zmieniła się w Częstochowie narracja dotycząca Unii, po tym jak środki w ramach budżetu 2021-2027 zostały zablokowane w związku ze skargą Komisji Europejskiej przeciwko Rzeczpospolitej.

Modernizacja linii tramwajowej i wzbogacenie taboru. Wartość zadania – 220 350 720,96 zł; dofinansowanie z środków UE – 149 301 947,42 zł zł.
fot. UM Częstochowy

Jeszcze w grudniu 2020 roku Częstochowa przyłączyła się do ogólnopolskiej akcji samorządów, które bojkotowały ówczesny plan zawetowania unijnego budżetu przez Rząd RP. Przed magistratem czy obok Ratusza powiewała wtedy flaga Unii. – Samorządowcy chcą ponownie podkreślić, w jak dużym stopniu obecność Polski w Unii Europejskiej i możliwość skorzystania z funduszy europejskich wpłynęła na rozwój gospodarczy, infrastrukturalny czy społeczny naszego kraju, w tym polskich miast i gmin – tłumaczył wówczas Urząd Miasta.

W lokalnych mediach pojawiały się wpisy o skutecznym pozyskiwaniu dotacji czy nawet te sławiące Unię za usuwanie w mieście szamb i zastępowania ich siecią kanalizacyjną (de facto jeszcze z przedakcesyjnego funduszu ISPA). W 2014 roku na stronie magistratu znalazło się nawet miejsce na podsumowanie wszystkich 183 projektów zrealizowanych do tego czasu dzięki członkostwu w UE, a Wydział Funduszy Europejskich i Rozwoju prowadził nawet własny portal internetowy, teraz opatrzony już dopiskiem „strona archiwalna”.

A Częstochowa od 2004 roku zmieniła się diametralnie. Piotr Grzybowski wylicza z związku z tym trzy grupy inwestycji: te związane z komunikacją, termomodernizacjami oraz z gospodarką i kulturą. Bo dzięki funduszom unijnym udało się przebudować DK-1, DW 908, czyli aleję Monte Cassino, która częstochowian prowadzi do węzłów autostradowych. To również dzięki tym środkom realizowana jest modernizacja DK-46. Przy dworcach kolejowych powstały centra przesiadkowe, wprowadzono System Dynamicznej Informacji Pasażerskiej, wymieniono tabor autobusowy, doprowadzono tramwaj na Błeszno i zakupiono 17 twistów. – Druga rzecz to termomodernizacje. Mamy obecnie ponad 50 szkół i przedszkoli, które zostały odremontowane dzięki pieniądzom z Unii. To jest coś, czego na co dzień nie doceniamy, chociaż każdy z nas do którejś z tych szkół chodził, albo posłał do niej swoje dziecko – mówi Grzybowski. Pytam więc czy zgodzi się ze stwierdzeniem, że Częstochowa wręcz Unią stoi i w odpowiedzi słyszę: „bez dwóch zdań!”.

Przebudowa Starego Rynku. Wartość zadania – 26 968 452,08 zł; dofinansowanie z środków UE -15 040 013,43 zł.
fot. UM Częstochowy

Niczym Norymberga

„To Frankonia” mówią mieszkańcy Norymbergi, podkreślając przy tym, że przecież mają swój własny dialekt, prezenty przynosi mały Jezus, a nie Święty Mikołaj jak w innych częściach kraju, no i piją przecież inne piwo niż reszta Bawarii. Podobnie jest z Częstochową, włączoną w 1999 roku do województwa śląskiego. Jej z kolei bliżej jest do Małopolski, albo nawet do województwa świętokrzyskiego, aniżeli do Śląska. Częstochowianie nie tylko nie mają aspiracji do tego, by częścią tego regionu się stać, ale gotują się na samą myśl o takiej przynależności. – W kontekście środków unijnych dzielonych centralnie, zawsze Katowice czy Gliwice będą miały bliższy dostęp do tego ucha prezesa – mówi Piotr Grzybowski.

Częstochowa i okoliczne powiaty nie są jednak jedynym regionem, który do Śląska nie należy. Jest choćby Podbeskidzie, gdzie również nikt za Ślązaka się nie uważa. I władze wojewódzkie wiedzą dobrze, że tak niehomogeniczną jednostką muszą zarządzać w ramach subregionów. A to jest możliwe m. in. dzięki RIT-om, czyli działającym od 2014 roku Regionalnym Inwestycjom Terytorialnym. Podmioty zlokalizowane na terenie Subregionu Północnego Województwa Śląskiego, czyli Częstochowa wraz z powiatami: częstochowskim, myszkowskim i kłobuckim, mogą więc wnioskować zarówno w konkursach regionalnych, jak i tych przeznaczonych tylko dla RIT-u. I w ten sposób Częstochowa ma większą kopertę subregionową, niż na przykład ta, w skład której wchodzi Opole. Budżet unijny w województwie śląskim jest bowiem ogromny – to właśnie tutaj dotacje w przeliczeniu na mieszkańca są najwyższe.

Zakup nowego taboru autobusowego: 40 Solarisów Urbino. Wartość zadania – 45 657 600,00 zł zł; dofinansowanie z środków UE – 30 398 400,00 zł.
fot. UM Częstochowy

 

W rozmowie z TVN24 w 2021 roku prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk mówił, że najczarniejszy scenariusz, który może się wydarzyć, to taki, w którym samorządom zabraknie pieniędzy na wkłady własne, by skorzystać z pieniędzy europejskich. Ten scenariusz właśnie się spełnia, bo podczas omówienia projektu budżetu miasta na przyszły rok dodał: „presja wydatków bieżących ogranicza możliwości inwestycyjne, zwłaszcza, że z powodu sporu polskiego rządu z Komisją Europejską w projektach budżetów samorządowych brakuje jeszcze znaczących kwot z obecnego okresu programowania środków unijnych”. I w tym miejscu pojawia się pytanie o to, czym dla Częstochowy jest Unia, jeśli nie pieniędzmi?

– Pierwszą rzeczą, o której wszyscy zapomnieli, bo człowiek szybko się do dobrego przyzwyczaja, jest swobodny przepływ osób, towarów, usług czy kapitału – podkreśla Grzybowski. I chodzi nie tylko o to, że posiadając w kieszeni dowód osobisty, możemy wsiąść w samolot i polecieć po pracy na Maltę czy do Bergamo (co od 10 grudnia stało się zresztą jeszcze łatwiejsze, bo w końcu z Częstochowy na lotnisko w Pyrzowicach dojedziemy Kolejami Śląskimi). Chodzi również o poprawę sytuacji na częstochowskim rynku pracy. Dzięki członkostwu w UE, zagraniczne firmy zaczęły inwestować i szybko doszliśmy do tego, że poziom bezrobocia osiągnął poziom 3 proc. Jak podaje GUS, stopa bezrobocia w Częstochowie wynosi obecnie mniej niż średnia dla całego województwa i pozostałych powiatów w regionie. Po upadku sektora hutniczego i włókienniczego nie byłoby to możliwe bez inwestycji zagranicznych, a tych z kolei zabrakłoby, gdyby nie członkostwo w UE. Zaledwie kilka dni temu holenderski deweloper obiektów przemysłowych CTP ogłosił budowę parku logistycznego przy autostradzie A1 na wjeździe do Częstochowy.

Termomodernizacja Pływalni Krytej przy Alei Niepodległości 20/22. Wartość zadania – 3 161 841,40 zł; dofinansowanie z środków UE – 2 392 011,99 zł.
fot. Mapa dotacji UE

 

Grzybowski wspomina też wymiany studenckie i program Erasmus. Zresztą ogłoszona nie tak dawno przez Uniwersytet Jana Długosza inicjatywa COLOURS, czyli utworzenie z zagranicznymi uczelniami partnerskimi Uniwersytetu Europejskiego, również stała się możliwa dzięki członkostwu w UE. – Olbrzymia liczba naszych studentów i uczniów szkół średnich na stałe współpracuje, wyjeżdża albo gości tutaj osoby z innych krajów europejskich. Może my tego nie doceniamy na co dzień, ale osoby, które do Częstochowy przyjeżdżają, powodują, że jesteśmy trochę bardziej globalni i europejscy. Mamy trochę większy dostęp do idei. Nie ma nic dobrego w byciu takim zaściankiem, w którym ten kontakt z ludźmi, którzy mają trochę inny punkt widzenia, jest ograniczony – dodaje Grzybowski.

 

Materiał powstał w ramach 2. edycji Szkolenia Parlamentu Europejskiego dla młodych dziennikarzy i dziennikarek, organizowanego przez Fundację Geremka i “Gazetę Wyborczą” na zlecenie Parlamentu Europejskiego.
  • Milena Zębik
Najnowsze artykuły