200 mln na inwestycję w szpitalu

15.01.2021

200 mln na inwestycję w szpitalu

W całym kraju trwają szczepienia przeciw Covid-19. Są one realizowane również w Częstochowie. Pierwsze dawki otrzymują osoby z grupy 0, czyli między innymi pracownicy sektora ochrony zdrowia, a także personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych. Jak wygląda sytuacja w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie? Ile szczepionek już podano? Ile mamy zajętych łóżek covidowych? Ile pieniędzy szpital przeznaczy na inwestycje? Na te i wiele innych pytań odpowiada Zbigniew Bajkowski, dyrektor placówki.

Teresa Szajer: Był pan pierwszą osobą, która została zaszczepiona przeciw Covid-19 w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. NMP w Częstochowie. Jak się pan dziś czuje?

Zbigniew Bajkowski: Rzeczywiście jestem zaszczepiony pierwszą dawką szczepionki, która została dostarczona do szpitala. Czuje się bardzo dobrze, zresztą od początku czułem się dobrze. Przez trzy dni bolało mnie jedynie miejsce ukłucia, ale to normalna sprawa.

T.S.: Ilu jest obecnie pracowników szpitala? Ilu zadeklarowało chęć do szczepień?

Z.B.: Około 2150 osób pracuje w szpitalu. Chęć szczepień zadeklarowało 1425 pracowników. Ta liczba ciągle się jednak zmienia. Myślę, że doniesienia medialne, powodują, że wzrasta zainteresowanie i ludzie zmieniają zdanie w kwestii szczepień. Oczywiście wymaga to trochę czasu.

T.S.: Jak dużo osób z personelu szpitala zostało zaszczepionych?

Z.B.: Na ten moment jest to około 500 osób, czyli 20% załogi szpitala. Liczba ta z dnia na dzień rośnie. Wkrótce pierwszą dawką zaszczepimy wszystkich chętnych.

T.S.: Kiedy zatem wszyscy pracownicy szpitala zostaną zaszczepieni? Oczywiście wiemy, że jest to uzależnione od ilości szczepionek, które dostaniecie.

Z.B.: Ilość szczepionek to jedno, druga rzecz to możliwości obsłużenia szczepień przez personel. Jesteśmy dużym szpitalem, więc może się wydawać, że nie mamy problemu z oddelegowaniem kilku lekarzy do szczepień. Nie jest to jednak takie proste. Muszą to być przede wszystkim interniści, a przecież oddziały internistyczne muszą funkcjonować normalnie i przyjmować pacjentów. Przypominam również, że jeden z oddziałów internistycznych to oddział covidowy. To powoduje, że trudniej się tam pracuje, więc nie można zabrać z tego oddziału lekarzy. Natomiast po dyżurze lekarze muszą mieć czas na odpoczynek, nie mogą pracować cały dzień. Nie jest więc to takie proste…

T.S.: Jeżeli chodzi o oddziały covidowe – ile na ten moment jest zajętych łóżek? Ile jest wolnych respiratorów?

Z.B.: Zadeklarowanych łóżek mamy około 100, z tego 70 łóżek zajętych. Taki poziom zajętości łóżek utrzymuje się od półtora tygodni. W związku z tym chcemy powoli zmniejszać ilość łóżek cvidowych. Ludzie czekają na innego rodzaju leczenie, musimy więc systematycznie udrażniać nasz system. Jeżeli chodzi o respiratory, to na oddziale intensywnej opieki medycznej na Tysiącleciu na oddziale covidowym mamy 11 łóżek, 8 aktualnie jest zajętych.

T.S.: Co z zabiegami planowymi w szpitalu, jak sobie radzicie?

Z.B.: Jestem właśnie w trakcie przeorganizowania bloku operacyjnego, aby zwiększyć ilość zabiegów planowych. Muszę przyznać, że nasza placówka dobrze radzi sobie z zabiegami planowymi. W przypadku innych szpitali wojewódzkich sytuacja nie wygląda za ciekawie. Staramy się dbać o naszych podopiecznych z Częstochowy i okolic, a jest ich około 780 tysięcy osób. Staramy się nie zostawiać ich bez opieki.

T.S.: Zabiegi planowe to jedno. Z jakimi problemami boryka się szpital w tym trudnym dla wszystkich czasie?

Z.B.: Nie ma jakichś wyjątkowych kłopotów. Są to problemy takie, jak ma cała służba zdrowia, czyli brak personelu oraz personel starzejący się. Myślę, że nowelizacje ustawy, które wchodzą w zawodzie lekarza i lekarza dentysty spowodują, że będzie większy napływ personelu z zagranicy. To pozwoli lepiej ustawić pracę szpitala i mieć większą pewność, że nagle nie zabraknie pielęgniarek i lekarzy na dyżurach. Na razie radzimy sobie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że duża część naszego personelu w szpitalu jest w wieku emerytalnym.

T.S.: Prezydent Częstochowy kusi młodych lekarzy mieszkaniami. Docelowo mają oni w przyszłości związać się z Miejskim Szpitalem Zespolonym. A jaki pan ma sposób na przyciągnięcie młodych lekarzy do szpitala?

Z.B.: Młodzi lekarze, którzy myślą o przyszłości decydują się przede wszystkim na szpitale duże oraz na szpitale dające im perspektywę rozwoju zawodowego. My bardzo dużo inwestujemy w nasz szpital. To są naprawdę poważne pieniądze. Założyłem sobie inwestycje w sprzęt i infrastrukturę szpitala na poziomie 200 milionów złotych (do 2025 roku). Jest to bardzo prawdopodobne. W tej chwili remontujemy i przebudowujemy oddziały. Pozyskaliśmy dużo pieniędzy na zakup sprzętu diagnostycznego i zabiegowego. Nasz szpital już zaczyna być szpitalem bardzo nowoczesnym, choć zastałem go ponad półtora roku temu w stanie zapaści. Wszystko się jednak zmieniło. Przyjmuję młodych ludzi, którzy przychodzą z innych – mniejszych – szpitali. Jeżeli ktoś ma ambicje zawodowe, raczej decyduje się na duży szpital. Nie staram się kupować pracowników. Staram się zaproponować coś, co – moim zdaniem – w perspektywie wieloletniej ma dużo większe znaczenie. Chodzi mianowicie o rozwój zawodowy oraz pewną pozycję zawodową.

Chciałbym uczynić – do końca mojej kadencji – ze szpitala na Parkitce jeden z najlepszych szpitali w województwie śląskim. Oczywiście przed nami dużo pracy, ale to się powoli zaczęło dziać. Opinia o szpitalu się zmienia. Coraz więcej ludzi jest zainteresowanych pracą w naszej placówce, a to świadczy o tym, że moja diagnoza jest słuszna i mam zamiar ją nadal kontynuować.

T.S.: Oczywiście, życzymy panu, aby te wszystkie plany zostały zrealizowane. Miło słyszeć, że ktoś ma ambicje stworzenia tak nowoczesnego szpitala w Częstochowie. Ta placówka ma przecież ogromny potencjał.

Z.B.: Jest to największy szpital na północy województwa śląskiego i właściwie jest niezastąpiony w wielu specjalnościach. Mam doświadczenie w budowaniu wizerunku firmy i budowaniu firmy z sektora prywatnego medycznego. Przenoszę je tutaj, ale również przenoszę na ten szpital moje cechy charakteru jako człowieka. Uważam, że mam dużo do zaoferowania i muszę przyznać, że spotyka się to ze zrozumieniem ludzi, którzy tu pracują, dlatego udaje się nam wspólnie osiągać postępy.

T.S.: Jakie są najbliższe plany, jeżli chodzi modernizację szpitala?

Z.B.: Tworzymy duży wniosek do Ministerstwa Zdrowia, właściwie to już jest pewne, na kwotę ponad 8 milionów złotych z przeznaczeniem na sprzęt. Będą to tory wizyjne do endoskopii, nowe łóżka, nowy aparat do RTG oraz mnóstwo drobnego sprzętu, który jest niezbędny, a stary jest już mocno wysłużony. Dodatkowo doposażymy oddział gastroenterologii oraz laryngologii, który świetnie się rozwija. Jest na nim młody kierownik, który ściąga do nas młodych ludzi. Ma on również ambicje robienia dużych zabiegów larynologiczno-onkologicznych. Udało się tego człowieka sprowadzić z Łodzi. I to właśnie w Częstochowie widzi swoją szansę. Pomagam, inwestuję w jego oddział i to daje nadzieję dla mieszkańców Częstochowy I okolic na nowoczesne leczenie laryngologiczne.

T.S.: Co z remontem innych oddziałów?

Z.B.: Złożyliśmy również wniosek do Ministerstwa Zdrowia o fundusze na remont oddziału gastroenterologii. Czekamy w tej chwili na decyzję. Jest to kwota około 5,8 milionów złotych. Jesteśmy mocno optymistyczni w tej kwestii. Jeżeli uda się tę kwotę pozyskać, to jeszcze w tym roku oddział gastroenterologii będzie, moim zdaniem, najnowocześniejszym oddziałem w całym województwie śląskim – zarówno, jeżeli chodzi o infrastrukturę, jak i wyposażenie w sprzęt. A że personel mamy bardzo kompetentny w związku z tym doposażony w naprawdę w nowoczesne urządzenia, będzie mógł diagnozować i leczyć raka trzustki. Tego w tym szpitalu do tej pory się nie robiło. Jest to bowiem bardzo trudny zabieg diagnostyczny. Co więcej, jeżeli uda nam się przebudować ten oddział to w tym roku będzie wszystko domknięte kompleksowo, na najwyższym poziomie.

Chcemy również w tym roku scalić dwa oddziały w jeden budując nowoczesny oddział neurologiczny i udarowy. Jest jeszcze wiele zamierzeń organizacyjnych, między innymi związanych z organizacją pracy, tak żeby była to sprawnie i rytmicznie działająca maszyna, która będzie służyć ludziom w leczeniu.

T.S.: I na koniec pytanie o SOR. Docierają do nas informacje, że Szpitalny Oddział Ratunkowy w szpitalu na Parkitce jest przepełniony. Czy uda się jakoś temu zaradzić?

Z.B.: To prawda, ale 50% osób, jak nie więcej, które tam przychodzą, nie powinny tam sie znaleźć. Ludzie traktują SOR jak poradnie. Niestety ludzie, którym nie udało się dostać do lekarza w swoim rejonie, lub do specjalisty laryngologa, czy okulisty, zabierają możliwość dobrego leczenia tym, którzy rzeczywiście na Szpitalny Oddział Ratunkowy przychodzą w sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia. Potwierdziła to firma audytorska. Połowa osób na SOR przychodzi niepotrzebnie. To niestety dezorganizuje pracę, zajmuje lekarzy ratowników i utrudnia niesienie pomocy tym, którzy jej rzeczywiście natychmiast potrzebują. Z tego też powodu apeluję, aby nie przychodzić na Szpitalny Oddział Ratunkowy z błahymi rzeczami. Proszę nie traktować SOR jak poradni. To miejsce, w którym ratuje się pacjentów z zagrożeniem życia.

T.S.: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w realizacji pana planów.

  • Teresa Szajer
Najnowsze artykuły