Odebrali zagłodzone zwierzęta

06.02.2018

Odebrali zagłodzone zwierzęta

Dwadzieścia jeden zwierząt – w tym zagłodzone amstafy, malamuty i yorki – odebrało z pseudohodowli częstochowskie „Pogotowie dla Zwierząt”. O całej sprawie poinformowali policjanci, którzy pojechali do ich właścicielki w związku ze zgłoszeniem zaginięcia córki…

Sygnał o zagłodzonych zwierzętach dotarł do Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt” od częstochowskiej policji w piątek po południu. Funkcjonariusze udali się do jednego z domów przy ul. Wały Dwernickiego. Mieszkająca tam Agnieszka R. zgłosiła zaginięcie 14-letniej córki. Dziecko odnalazło się, ale do domu nie chciało wracać. Poprosiło o schronienie w ośrodku opiekuńczym. Funkcjonariusze podczas wykonywania czynności w mieszkaniu zauważyli kilkanaście zagłodzonych zwierząt. W pomieszczeniach gospodarczych przebywały także kolejne psy, również w złym stanie. Wezwany patrol interwencyjny „Pogotowia dla Zwierząt” potwierdził zgłoszenie. – Zastaliśmy na posesji 6 psów w typie amstaffa, 3 w typie malamuta i 2 w typie yorka. Były także 14 dniowe szczeniaki malamuta, koty i szynszyl. Zwierzęta były mocno wychudzone, jesteśmy pewni, iż z niedożywienia – mówi Grzegorz Bielawski z „Pogotowia dla Zwierząt”.

Jak się okazało Agnieszka R., z nielegalnych hodowli uczyniła sobie stałe źródło dochodów – rozmnażała psy różnych ras, by później je sprzedać. Matki tych zwierząt traktowane były, jak maszynki do rodzenia. Podczas interwencji obecni policjanci, dokonywali oględzin miejsca utrzymywania czworonogów. Część psów było zamkniętych w budynkach gospodarczych. Żyły w ciemności od wielu tygodni, we własnych odchodach, bez dostępu do jedzenia i wody. Były mocno wychudzone. – Nie można było ich uwolnić – drzwi zamknięte były na zamek od wewnątrz. Pomogli funkcjonariusze policji i po prawie godzinie także te zwierzęta odebrano właścicielce – informują przedstawiciele fundacji. – Z uwagi na zagrożenie utraty zdrowia i życia zabraliśmy z posesji 21 zwierząt. Lekarze weterynarii, do których trafiły, potwierdzili ich stan wyniszczenia. Gdyby przebywały tam dłużej, zapewne zmarłyby z głodu – mówi Patrycja Dynda, która uczestniczyła w akcji likwidacji pseudohodowli. – Interwencja była trudna, ponieważ właścicielka ukrywała w kolejnych pomieszczeniach zwierzęta, broniąc do nich dostępu. Z domu przez okno wyskoczył także jej syn i próbował schować psa u swoich znajomych kilka ulic dalej. Policja, która ruszyła w pościg za małoletnim, odnalazła go. Potem znaleziono także zagłodzonego psa, z którym uciekał – dodaje.

Co ciekawe, okazało się, że właścicielka pseuhodowoli jest poszukiwana do odbycia kary roku pozbawienia wolności w jednym z zakładów karnych. Funkcjonariusze musieli ją zatrzymać. Jedno z dzieci z domu zabrano do szpitala, drugie trafiło także do ośrodka opiekuńczo – wychowawczego. Policja wszczęła już dochodzenie o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi za to kara do 2 lat pozbawienia wolności.

Tymczasem rozpoczyna się walka o zapewnienie zwierzętom z pseudohodowli godnych warunków. Stowarzyszenie musi opłacić koszty transportu psiaków, ich leczenia oraz utrzymanie (schronisko z powodu braku miejsca odmówiło ich przyjęcia). Szacuje, że miesięczny koszt to około 5 tysięcy złotych. – Niestety nie mamy na to środków, stąd prośba o wsparcie choć najmniejszą kwotą – apelują przedstawiciele Stowarzyszenia. Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem strony www.ratujemyzwierzaki.pl/zaglodzone-psy-z-czestochowy

  • kg
Najnowsze artykuły