Dyrekcja szpitala komentuje śmierć 37-letniej pacjentki

26.01.2022

Dyrekcja szpitala komentuje śmierć 37-letniej pacjentki

Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego zabrała głos w sprawie śmierci 37-letniej pacjentki, która była w I trymestrze ciąży bliźniaczej. Rodzina o tragedię oskarża placówkę. – Po jak nastąpił zgon pierwszego dziecka, przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży – tłumaczy szpital.

37-letnia pacjentka przebywała w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie w dniach od 6 do 13 grudnia, a następnie od 21 grudnia do 5 stycznia. Wcześniej była hospitalizowana w Oddziale Ginekologiczno-Położniczym Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie dwukrotnie. Ostatni wypis pacjentki z tamtejszego oddziału miał miejsce 3 grudnia.

Najbliżsi Agnieszki T. o całą tragedię obwiniają szpital. Ich zdaniem lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć. Pierwszego dziecko w jej łonie zmarło 23 grudnia. – Niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce tego surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni. Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia. Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach, a mianowicie 31 grudnia. Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków – opowiadali najbliżsi 37-latki. Ich zdaniem w organizmie kobiety mogła rozwinąć się sepsa.

Innego zdania jest dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. – Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym – relacjonuje przebieg tragicznego zdarzenia dyrekcja szpitala. – Podczas pobytu pacjentki w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej, lekarze wykonywali wiele procedur medycznych które miały na celu pomoc pacjentce. Przeprowadzane były wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna, gastroenterologiczna i neurologiczna. Wymaz w kierunku SARS-CoV 2 – dwukrotnie ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno – położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni – wyjaśnia.

Pacjentka przebywała również na Oddziale Neurologii Wojewódzkiego Szpitala, gdzie – według relacji szpitala -podjętych został szereg badań i konsultacji. 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. – Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki – podkreśla dyrekcja szpitala.

24 stycznia Agnieszkę T. przetransportowano do szpitala w Blachowni. Następnego dnia pacjentka zmarła. Kobieta osierociła trójkę dzieci.

Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie zaprzecza jakoby kontakt z rodziną pacjentki, po jej zgłoszeniu się do oddziału, był utrudniony. – Rodzina miała również możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką. Podkreślamy, iż personel szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci – zapewnia dyrekcja szpitala.

Z uwagi na prowadzone postępowanie szpital nie udziela więcej informacji na ten temat. – Współpracujemy ze wszystkimi organami, które prowadzą postępowania wyjaśniające – podsumowuje.

 

  • kg
Najnowsze artykuły