Górnik lepszy. Pierwsza porażka Rakowa na Limanowskiego

15.12.2021

Górnik lepszy. Pierwsza porażka Rakowa na Limanowskiego

Raków Częstochowa przegrał w zaległym meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze 1:2. To pierwsza porażka częstochowian na Limanowskiego w tym sezonie. Nasza drużyna rozegrała niezłą pierwszą połowę, ale w drugiej goście byli zdecydowanie lepsi.

Pierwsza połowa meczu zdecydowanie należała do Rakowa Częstochowa. Drużyna Marka Papszuna dominowała i Górnik Zabrze w pierwszych 45 minutach nie miał wiele do powiedzenia. Raków swoją przewagę udokumentował golem Mateusza Wdowiaka, który wykorzystał dobre podanie Giannisa Papanikolaou. Wdowiak ograł obrońcę Górnika i pewnie pokonał Daniela Bielicę.

Później Wdowiak mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego drugi strzał obronił golkiper Górnika. Bliski dojścia do dobrej sytuacji strzeleckiej był Daniel Szelągowski, ale w ostatniej chwili uprzedził go jeden z obrońców zabrzan.

Po przerwie obraz gry zmienił się diametralnie. Górnik ruszył do ataku i był znacznie groźniejszy. Dwa niezłe strzały oddał Bartosz Nowak, a pod bramką Vladana Kovacevicia było coraz częściej gorąco. W końcu Górnik dopiął swego. Jesus Jimenez w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Kovacevicia i na tablicy wyników pojawił się remis.

W drugiej połowie Raków nieco rzadziej atakował, ale również mógł zdobyć drugą bramkę. Bliski szczęścia po strzale głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego był Milan Rundić. Groźnie zza pola karnego strzelał ponownie Wdowiak, ale w obydwu przypadkach górą był Bielica.

Niestety to jednak Górnik zadał kolejny cios. Mateusz Cholewiak “posadził” w polu karnym Rundicia i pokonał Kovacevicia. Cholewiak w samej końcówce mógł jeszcze podwyższyć rezultat spotkania, ale tym razem Kovacević uratował Raków przed utratą bramki.

Raków przegrał pierwszy mecz w tym sezonie na Limanowskiego. To w ogóle pierwsza porażka Rakowa w Częstochowie, od czasu powrotu na zmodernizowany stadion. Gdyby częstochowianie wygrali, awansowaliby na trzecie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Dlatego Marek Papszun nazywał ten mecz “bonusem”, szkoda, że częstochowianie go nie zebrali.

Fot. Grzegorz Misiak

  • BM
Najnowsze artykuły