Jak przeciwdziałać uzależnieniom i wpływie hejtu na młodzież? – rozmowa z asp. Kamilem Sowińskim

22.10.2023

Jak przeciwdziałać uzależnieniom i wpływie hejtu na młodzież? – rozmowa z asp. Kamilem Sowińskim

Jak przeciwdziałać uzależnieniom i wpływie hejtu na młodzież? – rozmowa z asp. Kamilem Sowińskim

Redakcja.: W ostatnim czasie wykształciło się określenie „nowe narkotyki”. Co pod tym pojęciem się mieści?

Kamil Sowiński: Określenie nowe narkotyki – jak zresztą głosi jedno z haseł naszej kampanii – dotyczy tak naprawdę szeroko rozumianych dopalaczy i środków psychoaktywnych, które nie są jakoś sklasyfikowane i określone w normach medycznych, jak i prawnych. Nie do końca są to „nowe” narkotyki czy dopalacze, bo te uzależnienia, wszelakie zresztą, już od jakiegoś czasu występują na naszym „rynku”. Wcześniej występowały pod nazwą „zwykłych” narkotyków, potem dopalaczy, a teraz jako „nowe” narkotyki, czyli takie szeroko pojęte.

Red.: Bo to są odpowiedniki, tak? Tylko silniejsze, działające mocniej i bardziej uzależniające niż stare dopalacze.

K.S.: Tak. Problem zawarty w haśle kampanii nie jest związany tylko z nowymi narkotykami, chodzi w nim też o dodatkowe aspekty uzależnień, w tym uzależnienia behawioralne od telefonu i internetu. Natomiast jeśli chodzi o te tzw. dopalacze, tutaj głównym problemem jest to, że wszyscy przestępcy, którzy je produkują nie są w stanie powiedzieć nikomu z nas, jaki jest skład tego narkotyku. Powstawanie takiego dopalacza wygląda mniej więcej tak, że produkujący wrzuca określoną ilość różnego rodzaju składników, często nie wiedząc nawet, czym one dokładnie są, bo jakiś „chemik” stworzył mu pseudo-wzór lub pseudo-recepturę. Produkcja dopalaczy często wygląda tak, że składniki miesza się w betoniarce, odmierzając proporcje łopatami. Także trudno tutaj wyważyć idealną ilość składnika chemicznego, dlatego te dopalacze mają tak różny efekt i są tak niebezpieczne, ponieważ nigdy nie wiemy, co się w nich do końca znajduje.

Red.: Na naszym terenie jest większy problem z dopalaczami czy z uzależnieniami behawioralnymi?

K.S.: Jest to problem ogólnopolski, nie tylko nasz regionalny. Myślę, że trudno tutaj określić, co jest większym zagrożeniem dla życia i zdrowia.

Red.: A jeśli chodzi o statystyki?

K.S.: Jest to problematyczne do określenia, ponieważ uzależnienia behawioralne są dosyć nowym zjawiskiem, natomiast zapewne ich skala jest większa, gdyż dostęp do telefonów, internetu i gier – w przeciwieństwie do narkotyków, których posiadanie jest karane – jest dużo łatwiejszy. Nie bagatelizujmy jednak ani jednego, ani drugiego, bo są to dwa bardzo groźne zagrożenia.

Red.: Przejdźmy teraz do odpowiedzialności prawnej. Jak wygląda w Polsce kwestia posiadania narkotyków?

K.S.: Jeśli chodzi o kwestie odpowiedzialności karnej to główną ustawą jest Ustawa o Przeciwdziałaniu Narkomanii, ale są różne rodzaje odpowiedzialności karnych .

Red.: Od jakiego momentu ktoś podlega odpowiedzialności karnej?

K.S.: Każdemu kto posiada jakąkolwiek ilość środków odurzających podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeśli ktoś posiada przy sobie większe ilości narkotyków albo jest dilerem, wtedy odpowiedzialność karna na pewno będzie dużo większa.

Red.: Przejdźmy teraz do profilaktyki. Co robicie?

K.S.: Jako policjant powinienem zajmować się odpowiedzialnością prawną – jest bardzo ważne, aby ścigać i łapać przestępców, ale tak naprawdę powinniśmy dążyć do tego, żeby zapobiegać powstawaniu zjawiska wszelakiego uzależnienia, nie tylko od narkotyków, nie tylko od uzależnień behawioralnych, ale także od alkoholu. Komenda Miejska Policji w Częstochowie, wspólnie z Urzędami Miasta, ze Starostwem Powiatowym, sanepidem, a nawet Teatrem im. Adama Mickiewicza czy z Waszą gazetą, wspólnie działamy po to, by dbać o bezpieczeństwo wszystkich naszych mieszkańców, szczególnie najmłodszych. Do tej pory główną kampanią było „Nie biorę, chcę żyć”. W tym roku, wspólnie z Urzędem Miasta ogłosiliśmy konkurs na nowe logo i hasło naszej kampanii przeciwdziałającej narkomanii. Nowe logo i hasło głosi: „Mówię NIE używkom”. Nie rozdzielamy już uzależnień na tylko te od narkotyków. Walczymy ze wszystkimi uzależnieniami na raz. To pokazuje, jak ogromnym problemem stały się używki.

Red.: Prowadzicie prelekcje w szkołach i poza nimi. Jak jeszcze propagujecie brak uzależnień wśród młodzieży?

K.S.: Poza wymienioną działalnością, organizujemy zawody sportowe i warsztaty teatralne, bo chcemy zwrócić uwagę młodzieży na to, że można mieć ciekawe zainteresowania, nie trzeba uciekać w używki. Przeprowadzamy też warsztaty z nauczycielami i rodzicami, żeby wiedzieli jak reagować, jak pomóc swojemu dziecku czy uczniowi.

Red.: Są jeszcze organizowane przez was spektakle.

K.S.: Tak, dokładnie. Współpracujemy przy tym przedsięwzięciu z wieloma instytucjami, m.in. z „Życiem Częstochowy” czy wydziałem edukacji Urzędu Miasta Częstochowy. Do młodzieży trzeba docierać inaczej niż recytując przepisy prawne. Lepszymi sposobami są sport, sztuka i zainteresowania. Nawet gry. Trzeba szukać wszelkich możliwych rozwiązań, by pomóc młodzieży i ustrzec ich przed zagrożeniem.

Red.: A gdzie szukać pomocy?

K.S.: Tak naprawdę tych miejsc jest wiele. Tutaj od dłuższego czasu wszystkie instytucje i urzędy starają się jakoś wspólnie wspierać. A ja oczywiście jako mundurowy powiem, żeby szukać pomocy nawet i u policjanta. Mamy dzielnicowych, którzy też są takim kontaktem ze społeczeństwem. Są dostępne bezpłatne infolinie, gdzie można zachować zupełną anonimowość. Na terenie Częstochowy działa wiele instytucji pomocowych, chociażby Stowarzyszenie MONAR. Wiele fundacji pomaga również wyjść z uzależnienia od alkoholu. Młodzież może zgłaszać się też do pedagogów w szkołach.

Red.: Ważne jest, żeby rodzice zdawali sobie sprawę, jak rozpoznać to, że dziecko coś zażywało.

K.S.: Tak. Rozszerzone źrenice czy dziwne zachowania nie są jedynymi wyznacznikami tego, że dana osoba zażyła narkotyki. To już nie jest też tak, jak kiedyś. Dzisiaj dopalacze można znaleźć w e-papierosach, w tzw. liquidach do tych e-papierosów. Dzięki uprzeć uprzejmości Urzędu Miasta Częstochowy mamy wypożyczoną walizkę specjalistyczną z przykładowymi atrapami narkotyków. Możemy pokazać tym samym i nauczycielom, i rodzicom, czego się spodziewać i czego szukać oraz tego jak wyglądają przedmioty do kruszenia, palenia, zażywania narkotyków. Ważnym jest też to, żeby uczyć rodziców i pedagogów reagowania na uzależnienia behawioralne, np. od telefonu lub gier. Wreszcie – uczymy ich przede wszystkim tego, gdzie szukać pomocy. To jest najważniejsze. Jak reagować, gdzie szukać pomocy.

Red.: Nawet samym posiadaniem narkotyków można sobie zniszczyć życie.

K.S.: Młodzieży często się wydaje, że jeśli są niepełnoletni to nic im nie grozi. Jednak nie do końca. Ustawa o demoralizacji zmieniła swoje oblicze w minionym roku: już od 10. roku życia można być sprawcą czynu demoralizacji. Tam, gdzie są największe zagrożenia, tam kary na pewno będą wzrastały. Ważne jest, by o tym pamiętać i zdawać sobie sprawę, że bycie karanym nawet za drobny czyn może zaważyć na naszej przyszłości. O tym młodzież często zapomina. Nawet niewielka rysa w życiorysie może spowodować, że skreślimy swoje późniejsze plany na przyszłość. O tym warto pamiętać.

Red.: Czyli zawsze jest kara.

K.S.: Kara jest zarówno prawna, jak i społeczna. Narkotyki i uzależnienia nie prowadzą do niczego dobrego. Warto tutaj również zwrócić uwagę na problem samobójstw. Szczególnie u dzieci i młodzieży. Zajmujemy drugie miejsce pośród krajów europejskich pod względem ilości samobójstw dzieci do 16. roku życia. Statystyki wskazują, że w Polsce liczba osób odbierających sobie życie jest prawie trzy razy większa niż ofiar wypadków drogowych. To też nie bierze się znikąd, to właśnie te uzależnienia, hejt o którym mówimy.

Red.: Hejt też jest karany.

K.S.: Tak, jak najbardziej. Mowa nienawiści i hejt mają odzwierciedlenie w kilku przepisach prawnych. Złośliwe niepokojenie, stalking, nawoływanie do mowy nienawiści – na to wszystko znajdzie się odpowiedni paragraf. Hejt widać w miejscach, w których go być nie powinno, chociażby w mediach czy internecie. Młodzież to widzi i obiera sobie za wzór osoby, które nim być nie powinny – pokazujące cały ten hejt i bardzo złą stronę ludzkiej natury. To jest ogromny problem. Najgorsze są konsekwencje społeczne, czyli to jak mowa nienawiści wpływa na ofiarę.

Red.: Są to również konsekwencje psychiczne, z którymi później te dzieciaki muszą żyć. Takie dziecko może nawet popełnić samobójstwo.

K.S.: Tak i tych przypadków jest bardzo dużo. Hejt oddziałuje na każdego, nie tylko na dzieci. My, dorośli, postrzegamy się za odporniejszych niż dzisiejsza młodzież, ale nie do końca się z tym zgadzam. Kiedy ja chodziłem do szkoły również się śmiano, tylko była jedna różnica – gdy wracałem do domu to miałem oddech. Porozmawiałem z mamą czy bliskimi. Był czas na odpoczynek, uspokojenie, przemyślenie tego wszystkiego. Młodzież teraz tego nie ma, ponieważ hejt dotyka ich nie tylko w szkole, ale również przez portale społecznościowe, z których młody człowiek korzysta po powrocie do domu. Trwa to 24 godziny na dobę, a ofiara nie ma czasu na oddech. Nawet kiedy kładzie się spać przychodzą do niej jakieś wiadomości, dlatego też ten hejt jest bardziej niszczący niż dawniej. Dodatkowym i niebezpiecznym zjawiskiem jest to, że różne osoby robią na tym karierę czy zasięgi i młodzież na to patrzy. Oni na tym po prostu zarabiają.

Red.: Młodzi ludzie nie do końca zdają sobie z tego sprawę.

K.S.: Zgadza się, a oni najczęściej tylko grają i pokazują naprawdę bardzo złe zachowania. Robią to tylko po to, żeby zarobić pieniądze. Młodzież sobie nie zdaje z tego sprawy, a później naśladuje swoich internetowych idoli i utożsamiają się z nimi. Rodzicom trudno jest być dzisiaj bohaterem dla swojego dziecka, bo mają naprzeciwko siebie tak wiele tych pseudogwiazd (celebrytów napisałbym), chociażby z YouTuba. Internetowi twórcy pokazują młodzieży, że naśmiewając się z jednej czy drugiej osoby, zarabiają na tym miliony złotych, jeżdżą drogimi autami, mieszkają we wspaniałych mieszkaniach i mają superżycie.

  • red.
Najnowsze artykuły