Kryzys zdrowia psychicznego. Z jakimi problemami mierzą się dziś młodzi ludzie? Rozmowa z pedagogiem

01.03.2024

Kryzys zdrowia psychicznego. Z jakimi problemami mierzą się dziś młodzi ludzie? Rozmowa z pedagogiem

– Bez stworzenia dobrego, bezpiecznego świata, który odpowie na wyzwanie, jakie stoi dzisiaj przed młodzieżą XXI wieku, dobre funkcjonowanie naszego kraju stoi pod znakiem zapytania – mówiła ministra edukacji Barbara Nowacka. A nastolatkowie mają przed sobą coraz więcej wyzwań – potrzeba bycia najlepszym i najładniejszym, coraz wyższe oczekiwania ze strony rodziców, presja rówieśnicza czy wszechobecny w Internecie hejt to tylko niektóre z nich. Statystyki są zatrważające – stale rośnie liczba prób samobójczych dzieci i młodzieży, co trzeci nastolatek nie ma chęci do życia, ponad połowa ma skrajnie niską samoocenę i aż 80 proc. z nich nie radzi sobie ze stresem dnia codziennego. Z czym mierzą się dziś nastolatkowie? Czym jest męskość? Jak rozmawiać i budować relacje z młodymi ludźmi? O tym rozmawiamy z Markiem Podgórskim – pedagogiem z II Liceum Ogólnokształcącego im. Romualda Traugutta w Częstochowie.

Milena Zębik: Według raportu przygotowanego w ramach projektu Młode Głowy Fundacji UNAWEZA, najczęstszymi problemami, z jakimi zmaga się dziś młodzież, są brak motywacji do działania, brak akceptacji siebie i brak chęci do życia. Z własnego doświadczenia, przeprowadzanych rozmów i obserwacji – co należałoby dopisać do tej listy?

Marek Podgórski: Dziś rozmawiałem z nastolatkami o tym, z czym najbardziej sobie nie radzą. I faktycznie w odpowiedziach pojawiały się kwestie braku motywacji czy akceptacji samego siebie. Ten drugi problem dotyczy szczególnie dziewcząt, które bardziej śledzą media społecznościowe – widzę to też w naszych statystykach korzystania z social mediów, które jasno mówią, że stosunek dziewcząt do chłopców wynosi 6:4, a nawet 7:3. Wielu młodych ludzi wskazywało też na samotność, brak przyjaciół i poczucie odosobnienia. Obserwując młodzież na korytarzu szkoły widzę, że oni coraz rzadziej ze sobą rozmawiają – raczej wysyłają sobie wiadomości czy grają. Częściej w trakcie przerwy spotykam osoby, które siedzą w telefonie, niż te, które ze sobą rozmawiają. Uzależnienie to kolejny problem, z jakim zmagają się młodzi ludzie – nie tylko od telefonu, ale też alkoholu czy masturbacji.

MZ: Kwestia uzależnienia od alkoholu była też poruszana w ramach wspomnianego już raportu. Muszę przyznać, że zdziwiło mnie, że aż 86,1% osób przyznało, iż w przeciągu ostatnich 3 miesięcy nie zdarzyło im się upić. Zdecydowanie więcej osób sięgnęło w tym czasie po pornografię.

MP: To jest bardzo ważna rzecz, o której się nie rozmawia. Pornografia to taki gorący kartofel. Ostatnio na Kanale Zero Stanowskiego Tomasz Rożek opublikował odcinek na temat pornografii. Okazuje się, że o ile kiedyś pornografia była kierowana stricte do mężczyzn, to w tej chwili ta proporcja płci wyrównuje się. Przeprowadzone zostały badania w oparciu o dane konsumentów stron dla dorosłych – wyniki wyraźnie wskazują, że w przypadku nastolatków to jest to już 50 na 50. Zresztą pojawiają się też strony z pornografią czy specjalne kategorie dedykowane kobietom. Co więcej, ogólnopolskie badania mówią o tym, że pierwszy kontakt z pornografią dotyczy już dwunastolatków.

MZ: I jednym z kanałów „rozmowy” o tych problemach jest Instagram, gdzie prowadzi Pan anonimowe ankiety, stawiając czasem ciężkie, a czasem kontrowersyjne pytania. Czego można się nauczyć o młodzieży, czytając jej odpowiedzi?

MP: Że są bardzo różni, że mają skrajne doświadczenia, że nie można ujednolicać wszystkich. Ostatnio pytałem na przykład o to, jak radzą sobie z poczuciem winy i te odpowiedzi były skrajne – jedni przyznali, że w ogóle sobie nie radzą, drudzy – że nie mają z tym problemu. Pamiętam jedną ciekawą i bardzo dojrzałą odpowiedź. Ktoś napisał, że postępuje w życiu w taki sposób, aby nie mieć podstaw do tego, by takie poczucie winy odczuwać.

Ja sam z kolei nauczyłem się tego, że wśród moich odbiorców są zarówno szesnastolatkowie, jak i czterdziestolatkowie i ich anonimowe odpowiedzi jednak znacząco się różnią. Muszę więc zwracać uwagę na pytania, jakie zadaję i na odpowiedzi, które publikuję. Moją główną intencją jest jednak to, żeby ludzi zmusić do zastanowienia się. Te pytania średnio wyświetlane są przez 400-500 osób, a odpowiedzi zwykle jest około dwudziestu.

MZ: Na pewno jest jednak gro osób, które nie wyśle odpowiedzi, ale zastanowi się. Przyznam, że ja znalazłam się właśnie w tej grupie – widziałam pytanie, nie odpowiedziałam, ale mocno zastanowiłam się nad tym, jak ja radzę sobie z poczuciem winy.

MP: I to jest właśnie moja intencja.

MZ: Poza Instagramem, działa Pan też na TikToku. Z okazji Dnia Chłopaka pojawił się filmik, w którym zadawał Pan uczniom dwa pytania. Po pierwsze – co jest fajnego w byciu chłopakiem i po drugie – co jest w tym trudnego. I o ile w przypadku tego pierwszego odpowiedzi znacznie się od siebie różniły – niektórzy traktowali je z przymrużeniem oka, inni zupełnie na poważnie, to z odpowiedzi na drugie pytanie dało się wysnuć wniosek, że ogromnym problemem jest presja nakładana przez społeczeństwo na chłopców, zwłaszcza w kontekście radzenia sobie z emocjami. Jeden z uczniów powiedział wtedy, że chłopcy mają znacznie mniej pomocy, gdy takowej potrzebują. Czy zgodzi się Pan z tym?

MP: Na pewno mają mniej przyzwolenia na pomoc. Z jednej strony w naszej szkole jest dwóch pedagogów i dwie panie psycholog i z naszej pomocy może skorzystać każdy. Z drugiej strony wciąż panuje stereotyp, że jako chłopak musisz sobie radzić sam, że musisz być męski – i to mocno wybrzmiało we wspomnianej już sondzie.

MZ: Czym jest więc dzisiaj męskość? I czy w ogóle jest coś takiego?

MP: Oczywiście, że jest. Nie ma tylko jednego wzorca męskości. I ja odnoszę takie wrażenie, że teraz tę męskość często postrzega się zero-jedynkowo. Albo jesteś na jednym końcu skali i musisz być samcem alfa, który ze wszystkim sobie radzi, nie okazuje uczuć i musi być silny, albo jesteś takim „lalusiem”, wystylizowanym, wiecznie płaczącym. No nie – to są skrajności. Z rozmów z chłopcami widzę, że są to wrażliwe osoby, które chciałyby sobie na wiele rzeczy pozwolić, ale muszą się pilnować, bo jak nie, to zostaną wyśmiani. Ciekawą obserwacją, zwłaszcza wśród pierwszoklasistów, jest sposób, w jaki oni siebie witają – kilkusekundowym przytuleniem. I muszę przyznać, że bardzo mi się to spodobało. Fajnie, że nie wstydzą się tego i przede wszystkim, że jest na to przyzwolenie.

Co mówią psychologowie? Dziewczyny budują relacje i bliskość poprzez rozmowę – spotkania, wspólnie wyjścia do kawiarni czy stereotypowe „ploteczki”. I to jest przestrzeń, w której kobiety mogą i mają okazję porozmawiać o emocjach. Mężczyźni z kolei relacje budują poprzez działanie – wspólne pasje, wyjście na siłownię czy mecz. Ale tam raczej nie ma przestrzeni na rozmowę o emocjach. Ona się najczęściej pojawia przy wyjściach do baru, gdzie alkohol trochę ten język rozwiąże, ale to też raczej nie jest sytuacja, w której padną słowa „porozmawiajmy, wysłucham Cię”.

MZ: Bardzo często ta presja, w jakiej żyją młodzi mężczyźni, obecna jest również w domu. Kiedyś zapytał Pan na Instagramie o to, jakich cech młodzi ludzie oczekują u ojców. Odpowiedzi często pokrywały się i dotyczyły wrażliwości, empatii, akceptacji i tego „żeby chociaż raz powiedział kocham Cię”. Czy w ogóle da się walczyć ze stereotypem „męskości” u ojców?

MP: Nie wierzę w to. Odpowiedź na to jest na moim TikToku, gdzie komentuję wypowiedź jednego z chłopców, który przyznał, że tata mówił mu, że „chłopak drugiemu chłopakowi nie mówi, że go kocha, bo to jest niemęskie”. Myślę, że powodem tego po pierwsze jest fakt, że ojcowie sami w dzieciństwie nie słyszeli takich słów, a po drugie być może obawiają się, że wychowają „niemęskiego” syna, a „co gorsze” – geja. Ja w tym filmie tłumaczę, że poprzez takie zachowanie ojców, skutek może być zupełnie odwrotny. Prawie żaden z chłopców homoseksualnych, z którymi rozmawiam, nie miał dobrej relacji ze swoim tatą – albo tego ojca nie było w ogóle, albo był bardzo chłodny emocjonalnie, albo wręcz przemocowy. I muszę przyznać, że cieszę się, że w końcu filmy czy seriale pokazują, że można się inaczej zachowywać. Bohaterowie płci męskiej nie są już tylko samcami alfa czy totalnymi nieudacznikami – a właśnie taki obraz przez wiele lat kreowała telewizja. Coraz łatwiej znaleźć normalnego bohatera – nieprzerysowanego, wrażliwego mężczyznę, który potrafi usiąść i porozmawiać z synem.

MZ: Problem braku rozmowy z rodzicami nie dotyczy tylko chłopców. Dziewczęta też doświadczają tego, że ich mamy czy ojcowie nie potrafią porozmawiać i traktować ich problemów poważnie. „Mam w terapii nastolatków… kiedy pytam, czy rozmawiają z rodzicami, to najczęściej słyszę, że rodzice pytają „jak tam w szkole”, a gdy słyszą o problemach dziecka często odpowiadają “nie przejmuj się głupotami, skup się na nauce/maturze” – to cytat ze wspomnianego raportu Młode Głowy.

MP: Ja tłumaczę młodzieży, że to nie zawsze świadczy o tym, że rodzice faktycznie uważają, że nastolatkowie nie mają problemów. Czasem po prostu wpadają w panikę i nie bardzo wiedzą, jak sobie z tym problemem dziecka poradzić i próbują go deprecjonować.

MZ: Jakie można dać rodzicom wskazówki, by Ci nauczyli się rozmawiać ze swoimi dziećmi?

MP: Przede wszystkim, żeby trochę wyskakiwali z roli wszechwiedzącego mentora, bo tak naprawdę często te rozmowy to są wykłady, monologi. Rodzic tłumaczy nastolatkowi, a nastolatek nie potrzebuje tłumaczenia. On potrzebuje rozmowy, potrzebuje wysłuchania. Nie chodzi o to, że rodzice muszą dzieciom dawać złote rady. Chodzi na przykład o zadawanie otwartych pytań – co o tym sądzisz? Jak się czujesz? Co o tym myślisz? Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Jak się czujesz? Czy chcesz pogadać?

Po drugie – uszanowanie ich decyzji i baczne obserwowanie nastolatków. Rodzic zna swoje dziecko i widzi, kiedy coś jest nie tak. Bardzo istotne jest też to, żeby się światem swojego dziecka interesować – zapytać o to, co jest teraz popularne wśród młodzieży, wspólnie obejrzeć film i później wymienić się spostrzeżeniami, zapytać o opinię i przede wszystkim – słuchać. Nie tylko mówić, nie wygłaszać monologów, ale słuchać.

I przede wszystkim to nie przychodzi samo. Trzeba wykonać trochę pracy, żeby takiej rozmowy z nastolatkiem się nauczyć.

MZ: To z kim młodzi ludzie mogą porozmawiać, jeżeli nie mogą liczyć na to w domu?

MP: Po pierwsze, z przyjaciółmi – o ile takowych mają. Czasami to jest rodzeństwo, czasami babcia czy dziadek. No i jesteśmy też my – pedagodzy. Uważam, że przed moim gabinetem powinna być kolejka. Jest tylu nastolatków i każdy z nich ma swoje problemy, co jest zupełną normą w ich wieku.

MZ: Tylko 1 na 20 nastolatków w trudnej chwili skorzystałby z pomocy psychologa szkolnego – to kolejne dane z raportu Fundacji UNAWEZA. Dlaczego boją się zapukać?

MP: Wstydzą się, krępują. Często pada też takie stwierdzenie, że boją się, że to z czym przychodzą, nie jest problemem i że zostaną wyśmiani. Chłopcy nie przychodzą, bo „muszą sobie radzić sami”. Przyznam, że w zachęceniu młodzieży do korzystania z pomocy bardzo pomaga rozmowa i nawiązywanie relacji na szkolnym korytarzu – zwyczajne zagadanie, skomentowanie, powiedzenie czegoś miłego. Zawsze też mówię tym, którzy do mnie przychodzą, żeby zachęcili do takiej rozmowy swoich znajomych.

MZ: Czy to jest największe wyzwanie w pracy pedagoga szkolnego?

MP: Dużym wyzwaniem jest z pewnością zbudowanie zaufania – tak, by młodzież chciała przychodzić, nie bała się i potrafiła się wygadać. A nam bardzo na takiej rozmowie z młodymi ludźmi zależy.

MZ: Życzę więc Panu i wszystkim pedagogom szkolnym owocnych i licznych rozmów z młodzieżą!

 

Fot. Freepik

  • mz
Najnowsze artykuły