Maddie Rock Squad. Mocne brzmienia prosto z Częstochowy [WYWIAD]

13.01.2024

Maddie Rock Squad. Mocne brzmienia prosto z Częstochowy [WYWIAD]

Maddie Rock Squad to lokalny zespół, którego muzyka przechodzi od  gitarowych ballad, po ciężkiego hard rocka z mocnym głosem Magdy Nowak na czele. W ubiegłym roku odbyła się premiera debiutanckiej płyty „Zew”. O zespole, muzycznych doświadczeniach, płycie i trasie koncertowej rozmawiamy z Magdą „Maggie” Nowak – wokalistką i założycielką Maddie Rock Squad.

 

Red.: Jak narodził się projekt Maddie Rock Squad i kim są jego członkowie?

Magda Nowak: Założycielką projektu jestem ja – Magda „Maddie” Nowak. Gdy zakładałam zespół, zamysł był trochę inny niż teraz. To był projekt o tytule „Maddie”. Po nagraniu dwóch singli stwierdziłam, że do grania koncertów potrzebni są muzycy, co jest sumie oczywiste.

Zaczęłam szukać wśród muzyków i znajomych ludzi, którzy z pasji będą grali i tworzyli ze mną ten projekt. Tak do zespołu trafił Michał (Lewy) Lewandowski, grający na perkusji, oraz gitarzysta Patryk Kuroń. W pierwszym składzie pozostali członkowie byli inni niż obecnie, ale to wyszło nam raczej na dobre.

Obecnie, oprócz wyżej wymienionych członków zespołu, mamy jeszcze basistów – Radosława Wojnowskiego oraz Bartka Kurasa.

 

Red.: Jakie są między Wami relacje, kiedy schodzicie ze sceny czy opuszczacie studio nagraniowe?

MN: Byliśmy dla siebie obcymi ludźmi, a teraz jesteśmy grupą zgranych przyjaciół, którzy dążą do jednego celu – spełniają się muzycznie i spędzają razem wspaniałe chwile, muzykując i koncertując. Pomagamy sobie nawzajem. Czasem są małe zgrzyty, ale od razu staramy je zgasić i obgadać temat. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i wiemy, po co to robimy. Każdy z nas ma rodzinę, pracę i nie mamy czasu na kłótnie.

 

Red.: Skład Twoich zespołów często się zmieniał – kolejni muzycy rezygnowali z projektu. Nie obawiasz się, że historia powtórzy się i tym razem?

MN: Jesteśmy zgraną ekipą. Zespół to nie tylko granie. Ludzie go tworzący muszą nadawać na tych samych falach, rozumieć się i dążyć do jednego celu. Zawsze w zespole są zgrzyty, ale trzeba umieć ze sobą rozmawiać i dojść do kompromisu. To jest sztuka, której uczymy się na wcześniejszych doświadczeniach.

 

Red.: Jak odnajdujesz się w tak zdominowanym przez mężczyzn gronie?

MN: Z chłopakami współpracuje się wspaniale. Są dobrymi muzykami, a z czasem stali się także świetnymi przyjaciółmi. Może to banalne, ale naprawdę te koncerty i wyjazdy zostaną w naszej pamięci.

Każdy z chłopaków ma doświadczenie muzyczne – nieco mniejsze ma Patryk, ale to dlatego, że jest z nas najmłodszy. My jednak tej różnicy wieku nie odczuwamy. Każdy z nich wnosi coś swojego do muzyki, do zespołu. Wzajemnie uczymy się od siebie innego spojrzenia na muzykę i staramy się wymieniać doświadczeniami. Kompletnie mi nie przeszkadza, że są facetami. Może nawet lepiej, bo zawsze rozumiałam się lepiej z płcią przeciwną.

 

Red.: We wrześniu odbyła się premiera pierwszej płyty. „Zew” jest Waszym muzycznym eksperymentem, zabawą czy dokładnie przemyślaną aranżacją?

MN: Na początku tworzenia była jeszcze szukaniem tej rockowej drogi. Z każdym kolejnym numerem słychać jednak, w którą stronę chcemy iść. Kawałki są mocniejsze i jednak osadzone w rocku, a te najnowsze zahaczają nawet o nurt hard rocka. W naszej pracy od maja 2023 roku  pomaga nam bardzo manager – Adam Sęczkowski.

 

Red.: Czy płyta jest wciąż dostępna w sprzedaży?

MN: Oczywiście. Można ją nabyć, pisząc do nas na naszym Fanpage’u lub przez eBaya. Myślimy też o wejściu na inne portale, o czym będziemy informować na bieżąco.

 

Red.: Mówicie, że po premierze płyty nie osiedliście na laurach i już tworzycie kolejne kawałki. Czy będzie to ten sam klimat co „Zew” czy też planujecie zaskoczyć słuchaczy nieco innym brzmieniem?

MN: Planujemy zaskoczyć naszych słuchaczy pokazując teraz trochę cięższe brzmienie, lecz oczywiście pamiętamy też o lekkiej nucie czystego brzmienia gitary i o rockowej balladzie.

Każdy z nas inspiruje się trochę innymi nurtami rocka. My te elementy łączymy i w taki sposób powstaje nasza oryginalna mieszanka. Oczywiście w aranżacjach uczestniczy prężnie nasz producent, który trzyma pieczę nad wszystkim.

 

Red.: Jesteście też w połowie trasy koncertowej, za Wami pięć miast, kolejne przed Wami. Co okazało się największym wyzwaniem w tej trasie?

MN: Mamy za sobą występy m. in. przed Elektrycznymi Gitarami, Closterkeller czy Łukaszem Łyczkowskim. Przed nami też dwa koncerty jako support Pull The Wire. Ostatnio graliśmy we Wrocławiu, a wcześniej w Tarnowie. Co ciekawe, warunki pogodowe sprawiły, że na koncert do Tarnowa jechaliśmy autostradę 40 km/h. Niezależnie od tego, zawsze musimy dać z siebie wszystko, niezależnie czy słucha nas 200 czy 10 osób.

 

Red.: Jak opisalibyście swoją publikę?

MN: Trasa koncertowa pokazuje nam, że nasza publika jest bardzo różnorodna, trafiamy do różnych ludzi. Czasem na koncertach bawią się ludzie, o których nigdy nie pomyślałoby się, że są fanami cięższego brzmienia. Dla nas najważniejsze jest to, żeby ludzie dobrze bawili się przy naszej muzyce. To dodaje nam skrzydeł. Interakcja z publicznością pod sceną jest niezastąpiona.

 

Red.: Pisaniem tekstów zajmujesz się Ty – czym jest dla Ciebie ten proces, o czym chcesz mówić swoim słuchaczom?

MN: Piszę teksty prosto z środka – piszę o codziennych sprawach, uczuciach, stracie, wierze w siebie, czyli o tym, co dotyczy każdego z nas. Wszyscy mamy podobne doświadczenia i pragniemy czuć się zrozumiani. Wiedzieć, że ktoś rozumie, co przeżywamy i przez co przechodzimy.

Red.: Jakie jest Wasze największe muzyczne marzenie?

MN: Naszym największym muzycznym marzeniem jest zagranie na Pol’and’Rock Festival. Występ przed taką publiką to musi być coś wspaniałego. Chcielibyśmy pokazać, że też mamy coś do powiedzenia, ponieść tłumy i porwać ludzi do zabawy.

Fot. Archiwum zespołu

  • RED.
Najnowsze artykuły